29 kwietnia 2014

29 kwietnia 2014, godzina: 21:51 0
W swoim życiu testowałem wiele przeglądarek, ale to właśnie z liskiem byłem najdłużej. Niestety z czasem zaczął mi podpadać. Za długo się włączał, czasem się zawieszał, po prostu nie był posłuszny. Jak wiadomo czas to pieniądz, a mięciutkim futerkiem nie wszystko da się nadrobić. Wtedy w moim życiu pojawił się Chrome. Mam to do siebie, że lubię nowości, nawet jeśli muszę poświęcić czas na przywyknięcie do nich. Tak właśnie było z Chromem. Na początku drażnił mnie jego ascetyczny interfejs, z czasem jednak przywykłem i zdradziłem mojego futrzaka z kolorowym kółkiem od google.
fot. Josef Gelernter
Raptem godzinę temu wyczytałem, że pojawiła się nowa wersja przeglądarki Firefox (z numerkiem 29). Moje serce przez chwilę zabiło szybciej. Czyżbym miał znowu przygarnąć liska pod strzechę? Szybko zassałem stwora ze strony i po kilku minutach mogłem już normalnie pracować. O nowych funkcjach pisał nie będę bo są od tego inne portale, ale wspomnę o najważniejszej rzeczy którą firefox ma już od dawna, a której w Chrome bardzo mi brakowało. Chodzi o obsługę profili ICC. Jeśli kalibrujecie swoje monitory to wiecie jak bardzo brak obsługi ICC potrafi irytować. Przesycone kolorami fotografie są nie do zniesienia. Sam się dziwię, że wytrzymałem tak długo i z ulgą porzucam Kółko na rzecz nowego sierściucha. Wam również polecam.

0 komentarze