23 kwietnia 2014

23 kwietnia 2014, godzina: 18:38 3

Nie mam wielu ulubionych fotografów. Do niedawna nie byłem w stanie wymienić jakiegokolwiek nazwiska fotografa, którego mógłbym określić "moim idolem". Potem poznałem Grześka. W młodości był gwiazdą rocka. Wyśpiewał kawałek, o zgrabnym tytule "Let Me Take Your Photo", który najwyraźniej wywróżył mu przyszłą karierę. Jeśli macie ochotę, możecie ten kawałek puścić jako soundtrack do dalszej części wpisu.


The Speedies "Let Me Take Your Photo" (1979)


Nie chcę nawet próbować podejmować się pisania biografii Crewdsona, bo i Wy i ja szybko byśmy przy tym zasnęli. Skupię się na tym co najbardziej mnie i Was interesuje czyli na jego twórczości.

Fotograf ten jest znany z sesji wykonywanych z gigantycznym rozmachem, a do tego unika cyfry jak ognia i pracuje na aparacie wielkoformatowym. To głównie dzięki niemu uzyskuje genialną jakość i plastykę swoich prac. Jego plany zdjęciowe wyglądają jak z dużej hollywoodzkiej produkcji. 
Grzesiek i jego narzędzie pracy.
Liczba użytych lamp do oświetlenia gigantycznych planów robi wrażenie.

Sesje wykonywane są przy typowo filmowym oświetleniu. Tylko światło ciągłe, zero błyskania.

Gdybym miał jednym słowem opisać zdjęcia Gregorego to z pewnością użyłbym określenia "niepokojące". Większość scenerii to typowe małe amerykańskie miasteczka lub domy. Ludzie na fotografiach sprawiają wrażenie czekających na coś, co za chwilę nastąpi. To właśnie modele są tym co najbardziej przyciąga do zdjęć Crewdsona. Ich nienaturalne zachowanie pozostawia nam możliwość dopowiedzenia początku i końca historii, z kontekstu której został wyrwany widoczny na fotografii moment.

Oto co sam twórca mówi o swoich dziełach:
“My pictures must first be beautiful, but that beauty is not enough. I strive to convey an underlying edge of anxiety, of isolation, of fear. ”

I tym cytatem zakończę. Wolę unikać długich rozprawek i analizowania zdjęć bo każdy ma swój rozum i postrzega je po swojemu. Rzućcie okiem na kilka wybranych przeze mnie fotografii, które wyszperałem w sieci. Jeśli chcecie lepiej poznać twórczość Crewdsona, odsyłam Was do wydanych przez niego albumów. Są one świetnym źródłem inspiracji.






Mój prywatny album. Oglądanie fotografii na monitorze nijak się ma do wersji drukowanej.






3 komentarze:

  1. Woow, piękne zdjęcia, a ile przy tym zaangażowania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku zaangażowanie jest adekwatne do zarobków:
      cytat z http://jpgmag.com/stories/1194:
      "I watched the shoot unfold from beginning to end (6 p.m. to 9:15 p.m.) and decided to capture key moments of the process. This image will end up selling for $80,000 to $100,000 per print, in editions of 10, so essentially it's a million dollar shoot every time he decides to compose an image."

      Usuń
  2. Przy następnym spotkaniu, chętnie przejrzę ten album ;) "Niepokojące" to bardzo trafne określenie ;)

    OdpowiedzUsuń